poniedziałek, 18 czerwca 2012

Chapter 4. Nie w tym momencie


Najgorsze jest rozczarowanie.
Oraz domysły.
Bo domyślam się, że wcale nie tęsknisz.

Gdy tylko zamknąłem drzwi, poczułem jej dłonie na swoim ciele. Spojrzałem jej głęboko w oczy, upewniając się, czy tego właśnie chce. Kiwnęła głową.  Wsunąłem ręce pod jej koszulkę, delikatnie błądziłem palcami po jej plecach, tworząc sobie coś w rodzaju przepustki do dalszych igraszek.  Burknęła cicho i pocałowała, nacierając tym samym na moje ciało. Oparłem się o ścianę i przycisnąłem ją mocno do siebie, nadal skradając pocałunki. Chowałem swoją dłoń w jej włosach a ona gładziła swoją stopą moje udo, przyprawiając mnie o rozkoszne dreszcze. Niedługo później moja koszulka leżała niedbale rzucona gdzieś w kąt. Jej ręce gładziły mój kark. Czułem jej usta na swoim ciele. Jęknąłem cicho i nie chcąc być jej dłużny zacząłem rozpinać guziki jej koszuli. Zauważyłem, jak kąciki jej ust unoszą się ku górze.
- Nie uśmiechaj się tak, jeszcze nie skończyłem – szepnąłem cicho, odgarniając jej włosy z czoła.
Spojrzała na mnie spod tych długich rzęs. – Po prostu jesteś bardzo seksownym kociakiem.
Przestałem męczyć się z jej bluzką. Popatrzyłem jej w oczy. – Ściąg to. – rozkazałem drżącym głosem. Zrobiła to i nie pozwalając mi nacieszyć się widokiem zaczęła majstrować przy moim pasu od spodni.
-Nie tak prędko. – powiedziałem i wziąłem ją na ręce. Była leciutka niczym piórko, więc bez problemu przetransportowałem ją na moje łóżko, kładąc ją na nim może ciut za mocno. Mruknęła  i wyciągnęła do mnie ręce, domagając się pieszczot, z miną tak bardzo skrzywdzoną, że natychmiast podpełzłem do niej na czworakach. Dłońmi objąłem jej twarz, całując czule. Jęknęła cicho.  Z łatwością pozbyłem się moich spodni, gdy ogarnęło mnie dziwne zamroczenie.  

Czując Eleanor tak blisko siebie, usiłowałem sobie przypomnieć dlaczego, tak właściwie, ja to robię. Jaki jest w tym sens i do czego dążę.  Dlaczego, do cholery, zamiast skupić się na obecnym zajęciu, moje myśli błądziły gdzieś daleko?

Chciano za szczęściem rozpisać listy gończe, ale nikt nie umiał podać rysopisu.

Nie czułem pożądania.  Nie dbałem o to. Nie umiałem. Nie teraz. Nie, jeżeli moją głowę zawładnął pewien chłopak, który dawno powinien być skończonym rozdziałem. 
Wyobrażasz sobie jak to jest, kiedy twój najlepszy przyjaciel za każdym razem chcę cię przelecieć?
I jego fantazje erotyczne są właśnie z twoim udziałem?
Masz rację, ja też sobie tego nie wyobrażam. A raczej… Nie wyobrażałem.
CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?
Myślę, że czas wysłać mnie na leczenie.
Zamiast zająć się cholernie seksowną dziewczyną, która ma na ciebie wielką ochotę, tak po prostu myślę o mężczyźnie, który jest gejem.
I nie wiem, jak długo to przede mną ukrywał. Albo… Albo ukrywał przed sobą.

gdy wybiła godzina 5 na tarczy zegara nadużyłem włoskiego przysmaku, nie był to haszysz

-Nie… Nie mogę… - szepnąłem i odsunąłem się od jej rozpalonego ciała, które w normalnym wypadku by mnie cholernie podniecało.
Chyba nadużywam słowa cholernie.
Cholerna racja.
 Popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami i zmarszczyła delikatnie brwi. – Co to znaczy  nie możesz? – rzuciła gniewnie i szybkim ruchem zeszła z łóżka.  Usiadłem na jego skraju i podkurczając nogi zakryłem twarz dłońmi. 
Nie mogłem zrozumieć pojedynczych myśli, które przelatywały przez moją głowę.
- Przepraszam… - szepnąłem, zdecydowanie za cicho. – Jestem skończonym dupkiem, wiem.  – Eleanor ubrała na siebie swoją koszulkę i patrzyła na mnie gniewnie.  – Nie jestem dzisiaj w nastroju…
Prychnęła pogardliwie. – Może nie jesteś też w nastroju, żeby kontynuować nasz związek?
Otworzyłem usta ze zdumienia. – Nie zrywam z tobą! Po prostu nie chcę uprawiać dziś seksu.  Nie chcę, rozumiesz? – powiedziałem dobitnie. Wiedziałem, jak bardzo ją tym skrzywdziłem. Wiedziałem, że czuła się niedowartościowana i niepotrzebna. Wiedziałem, że jestem skończonym sukinsynem.
-Rozumiem. – Rzuciła w moją stronę i podeszła do drzwi, zabierając wcześniej wszystkie swoje rzeczy. – Zadzwoń, gdy już ochłoniesz. – Wyszła, trzaskając drzwiami.
Skuliłem się na moim łóżku, nadal pozostając w samych bokserkach.
W tym momencie, najchętniej poszedłbym tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie, ale obawiałem się, że nikt nie będzie mnie szukał. Paradoks mojego życia.
To było jak ‘ jesteś za młody i za głupi, by zrozumieć jak młody i głupi jesteś ‘ mojej mamy, podczas sprzeczki o błahe sprawy. Myślę, że jest mi teraz bardzo potrzebna. Tylko ja byłem tysiące kilometrów od  niej, a telefon nie wystarcza. Nie w tym momencie.
Co się ze mną dzieje? Zupełnie się nie poznaję. Kiedyś zrobiłbym wszystko dla Eleanor, poświęciłbym się, rzucił z mostu, byleby tylko ją spotkać, dotknąć. Teraz przepuszczam najlepsze okazje, by pieprzyć się z  moją dziewczyną.
 To wszystko rozpierdala mnie od środka, zrozum. Taki już jestem.
A może byłem.
Kim jestem teraz?
lubiłem swój towarzyski grób, sam go sobie wykopałem i z radością się w nim położyłem.

Usłyszałem szczęk otwieranych drzwi. Zza framugi wyłoniła się gęsta czupryna osoby, której w żadnym wypadku nie miałem ochoty oglądać.
-Harry Styles… - rzuciłem przeciągle. – Czego tutaj chcesz? Nie wystarczająco namieszałeś w moim życiu? – Emocje sięgały zenitu. Czułem, że muszę mu to wszystko wykrzyczeć, jak bardzo pieprzy mi życie. Jak bardzo go w tym momencie nienawidzę.
Ale jak bardzo chcę, by tutaj został.
Co? Nie. Wykluczone. Zamknij się, ty dziwna części mojego zbzikowanego mózgu.  Jak mogłem coś takiego pomyśleć?
Harry patrzył na mnie intensywnie. Wiem, że się hamował, ale jego  wzrok ciągle był kierowany na moje bokserki. Szybko zasłoniłem się pościelą. Zamrugał kilkakrotnie, a ja wykrzywiłem usta w złośliwym uśmiechu.
- Nie mógłbyś się kontrolować? – zapytałem ironicznie.  Widziałem w jego oczach zmieszanie i wstyd. – Po co tu przyszedłeś?
- Chcę naprawić…
- Żarty sobie ze mnie robisz, Styles? Nie jestem gejem!A tobie staje  na mój widok! Nie możesz się powstrzymać od gapienia się na mnie!
-I tak bardzo ci to przeszkadza?
‘Nie.’ Coś szepnęło w mojej głowie. Złapałem się za włosy, w geście desperacji.  Jak on śmie być tak bardzo bezpośredni? Co nim kierowało? Przez te kilkanaście lat przyjaźni z nim nie pomyślałbym, że może być… Taki. Nie umiałem tego jeszcze określić, nie wiedziałem, jak mam to postrzegać. Nie odpowiedziałem na pytanie.
Dostrzegłem błysk w jego oczach. – Tak myślałem… - powiedział drżącym głosem i wyszedł z pokoju. 
Krzyknąłem desperacko.
Mieszane uczucia rozdzierały mi serce.
Tak naprawdę mój świat zaczyna się tam gdzie kończy się wasza wyobraźnia.
Co mam zrobić z niejakim panem Stylesem ? W najgłębszym zakamarku mojego mózgu skrywałem coś, czego sam się obawiałem. Uczucia, które w żadnym wypadku mi nie odpowiadały. To jest jak kolejka górska, ale jeszcze nie wiem dlaczego.  Byłem cholernie skołowany.

"(...) nie chcieliśmy takiego zakończenia. chcieliśmy żyć, ten świat nie ma miłości,
ten świat umiera, ten świat na nas nie zasłużył, dla tego musimy odejść,
nasza historia już została opowiedziana, my odchodzimy,a wy zostajecie,
zabijacie się powoli sami o tym nie wiedząc, że to wy jesteście salą samobójców"*

Czy pozostaje mi coś innego?
 Cholerne pedały.

-----------

To właśnie to. 
Jest krótszy, faktycznie, ale wierzę, że wam się spodoba. 
*cytat pochodzi z sali samobójców. 

Możecie napisać co wam się tutaj podoba, a co jest nie tak? 
Chciałabym wiedzieć, co zmienić, itd. 
z góry wielkie dzięki. 

https://twitter.com/#!/Blllueberry <- mój twitter, w razie czego.

9 komentarze:

Anonimowy pisze...

super rozdział.(: Cieszę się że tak szybko dodałaś. Tylko szkoda, że taki krótki, ale to że bardzo Ci się udał wszystko wynagradza. Z niecierpliwością czekam na następny.(: Pozdrawiam Anka.x.D.

Unknown pisze...

Jejuu, kurcze chciałabym potrafić pisać tak jak Ty, ale nie potrafię ;< Daj następny, bo się wciągnęłam :P
U mnie nowy rozdział : http://stories-about-1-direction.blogspot.com/ ; )

Anonimowy pisze...

To jest zajebiste ♥ Czekam na nowy. Długo czekałam ale się doczekałam. Dziękuję ♥

Wiktoria. pisze...

piekne tlo, fajnie napisane, bede tu czeeestym gosciem :D a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)

wiku. pisze...

w imieniu wszystkich czytelników DZIĘKUJĘ TWOIM RODZICOM ZA TO, ŻE DALI NAM ŚWIETNĄ PISARKĘ. <3 jakbyś mogła, informuj mnie na tt, że jest nowy rozdział. oczywiście jeśli będziesz mieć czas. (: official_wiku xxx u mnie nowy rozdział, ale nie wiem czy czytasz :D no-more-fears-no-more-crying.blogspot.com

Paulien Styles pisze...

jesteś zajebista *.* tak lekko i zwięźle układasz słowa :)!
masz talent,pisz dalej <3 + dodaje do obserwowanych x

Daisy pisze...

super, podoba mi się :D

Ray. pisze...

och, to jest naprawdę niezwykłe *__* Cholera, Louis jest taki... no nie wiem jak go określić: rozbity ? tak, to chyba dobre słowo.
Ale mógłby być milszy dla Harry'ego. To nie jest miłe kiedy ktoś mówi ci, że cię kocha a potem ty się z niego wyśmiewasz. Mam nadzieję, że Lou się zmieni ;)

Anonimowy pisze...

Ja to czytam. Komentowałam już kilka razy. Czekam na kolejny. Przeczytałam na twoim blogu, że już masz napisany. Na co czekasz. Kobieta dodawaj. Chcesz, żebym tu zaraz na zawał serca padła? ;d

Prześlij komentarz